Adoracja Najświętszego Sakramentu

Dla kogoś, kto nie wierzy w Boga, adorowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie może wydawać się bez sensu. Cisza, bezruch, nic się nie dzieje. Ludzie z pochylonymi głowami, schowani, smutni, skuleni w sobie. Tkwią przed pozłoconą monstrancją z kawałkiem białego chleba w środku i nic nie mówią.  A jednak wiele osób praktykuje systematyczną adorację eucharystyczną. Wielu tak wybiera trasę przez miasto, aby wstąpić do kościoła, gdzie jest „wystawienie”. Jest w adoracji tajemnica spotkania z Bogiem. I dla każdego człowieka to spotkanie jest inne. W każdym sercu Bóg objawia się inaczej. Adoracja jest nie tylko wystawieniem Najświętszego Sakramentu. Ona jest też wystawieniem całego człowieka na spojrzenie Boga. Czy spojrzenie Kogoś, kto tak kocha, nie koi wszystkich bolączek? Nie leczy wszystkich zranień? Ci, co spróbowali się przełamać i zacząć praktykować adorację twierdzą, że przebywanie z Bogiem w ciszy, gdy myśli najpierw się kłębią, potem atakują rozproszenia, a po dłuższym czasie zupełnie nic się nie dzieje, zostawia w nas głęboki ślad. Pierwszym owocem adoracji jest najpierw wzrost nadprzyrodzonej wiary. Aby adorować, trzeba czynić akty wiary. Nie czujemy Jego obecności, nie widzimy Go. Aby adorować biały, okrągły kawałek chleba, trzeba naprawdę oprzeć się na słowie Chrystusa, które jest prawdą i nie oszukuje nas mówiąc: To jest Ciało Moje. Potem dzieją się cuda, słodkie owoce tych cichych spotkań. Wielu księży zaświadcza, że od kiedy tylko ustanowili w swych parafiach nieustanną adorację, to wszystko zaczęło się zmieniać. Szatan wyrzucany jest z każdego miejsca, gdzie adoruje się nieustannie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Jeśli jeszcze nigdy nie próbowałeś spotykać się z Panem Bogiem w adoracji, jeśli monstrancja i hostia kojarzą ci się tylko z procesjami Bożego Ciała, to ta propozycja jest dla ciebie. Przyjdź, niekoniecznie od razu codziennie, niekoniecznie na godzinę, niekoniecznie z dobrym humorem. Adoracja nie jest przychodzeniem do Boga zarezerwowanym dla duchowych alpinistów. Nie wymaga kursu wspinaczkowego. Każdy, kto uznaje w Eucharystii Jezusa, da radę. Każdy może spróbować odetchnąć Jego obecnością. Przyjdź taki, jakim jesteś. Jutro po pracy. Albo rano, zatrzymując się przed mijanym po drodze kościołem. Wejdź do środka. Uklęknij przed tabernakulum i patrząc we własne serce powiedz: On patrzy na mnie teraz… On będzie patrzył na ciebie, nie zamknie oczu i uszu, nie poczuje się znudzony. On cię chce.