14 września – Święto Podwyższenia Krzyża

14 września 335 r. dokonano konsekracji Bazyliki Zmartwychwstania, którą wybudował cesarz Konstantyn blisko miejsca ukrzyżowania Chrystusa. Od tego czasu Wschód chrześcijański obchodził tego dnia uroczyste święto na cześć Krzyża Zbawiciela.
Krzyż jest miejscem zwycięstwa Chrystusa. Z wysokości Krzyża Jezus pociąga do siebie wszystkich grzeszników i objawia im miłość Ojca, który Go posłał. Oddając na nim ostatnie tchnienie, ofiarował się jako ofiara przebłagalna za grzechy całego świata i oddał chwałę Ojcu z wszystkimi, których zbawił.
Krzyż nie jest więc znakiem słabości Jezusa, lecz Jego chwały. Jest on znakiem miłości, która się otwiera na każdego człowieka. Jezus na Krzyżu zrezygnował ze swojej siły, by „cicha” moc Boga okazała się silniejsza niż siła wszystkich ludzi i uświadomiła nam, że zawsze do niej będzie należeć ostatnie słowo.
Krzyż jest koniecznym etapem na drodze do chwały. Dlatego Jezus zaprasza nas: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje (Łk 9, 23). Krzyż jest nieustannym wezwaniem, by zaakceptować to, czego doświadczamy każdego dnia. Przypomina nam, że nie wszystko jest dla nas proste, jak sobie zaplanujemy. Musimy się więc pogodzić z codziennymi utrudnieniami i tym, co krzyżuje nasze plany. Dla osoby cierpiącej Krzyż jest pocieszeniem, przypomina, że nie jest ona w swym cierpieniu sama, ale Ktoś idzie z nią w najgłębszą ciemność aż do samotności i opuszczenia, aż po największą niemoc śmierci. Krzyż zmusza nas też, byśmy zastanowili się nad sobą. Każe nam szukać odpowiedzi na pytanie: Kim jesteśmy? Obraz Krzyża nie pozwala nam, byśmy w przekonaniu o własnej wielkości uciekli od prawdy o naszym życiu. Ukazuje naszą ograniczoność i ukierunkowanie na śmierć. Akceptacja Krzyża przejawia się w spokojnej, milczącej i opanowanej postawie wobec życia. Człowiek, przyjmując Krzyż, przyjmuje niepowodzenia, ma odwagę przyjąć siebie takiego, jaki jest. Krzyż wyzwala go od samego siebie, wyjawia mu prawdę, od której ucieka. Znoszona z wiarą choroba jest posłuszeństwem Bogu i twórczą gotowością, staje się dla nas objawieniem odkupienia i w radykalny sposób przemienia nasze życie. Akceptacja cierpienia jest jednocześnie drogą do wyzwolenia się z niego. Wielu ludzi cierpi dzisiaj na nerwice, bo nie przyjmują Krzyża, nie chcą przyjąć prawdy o sobie.
W chrześcijaństwo wpisany jest Krzyż i jest on znakiem tożsamości każdego z nas, jest naszym znakiem rozpoznawczym. Wskazuje na głęboki sens cierpienia i otwiera człowieka na misterium samego Boga. Jest bramą, wprowadzającą w Boże życie i nasze zbawienie. Krzyż jest znakiem solidarności Boga z cierpiącym człowiekiem.
Przyjęcie Krzyża przynosi owoce wewnętrznej przemiany, dodaje człowiekowi sił do owocnej pokuty i nawrócenia.
Krzyż Chrystusa pyta nas o miłość, o nasze chrześcijaństwo. Zaprasza, byśmy przyszli do Niego ze swoim cierpieniem, spowodowanym zranieniem przez innych, różnego rodzaju prześladowaniem, ubóstwem, bezdomnością, bezrobociem, pokrzywdzeniem przez los. U stóp Krzyża znajdziemy wszystko.

„Jestem świadkiem, że cuda się zdarzają”  Uzdrowione podzieliły się swoim świadectwem.

Karolina Gawrych, uzdrowiona za wstawiennictwem matki Elżbiety Czackiej, i siostra Nulla ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża, uzdrowiona za wstawiennictwem kard. Stefana Wyszyńskiego, opowiedziały o swojej historii podczas konferencji prasowej 2 września w Domu Arcybiskupów Warszawskich.  Karolina jako 7-latka uległa poważnemu wypadkowi pod uszkodzoną konstrukcją ciężkiej drewnianej huśtawki. Lekarze nie dawali dziewczynce większych szans na przeżycie, ale dwa tygodnie później jej stan zaczął się niespodziewanie poprawiać. Tuż po wypadku w jej intencji modliło się, za wstawiennictwem matki Czackiej, całe Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.  Obecnie 18-letnia Karolina jest całkowicie zdrowa, a podczas beatyfikacji poniesie relikwie matki Elżbiety Czackiej, za której wstawiennictwem została uzdrowiona. – To, że będę uczestniczyć w beatyfikacji, też niosąc relikwie, może być sygnałem dla tych, którzy nie znają Matki Czackiej, by mogli uznać ją za życiową przewodniczkę i autorytet – mówiła Karolina Gawrych w czasie konferencji prasowej. – Rozmawiam czasem z moim młodszym rodzeństwem o tym, co się stało, aby pokazać im, jaką siłę ma modlitwa – dodała.  Papież Franciszek upoważnił 27 października 2020 r. prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Marcello Semeraro do ogłoszenia dekretu o cudzie przypisywanym wstawiennictwu matki Czackiej, co otworzyło drogę do jej beatyfikacji.  Cud, który przyczynił się do beatyfikacji kard. Wyszyńskiego wydarzył się w 1984 roku i dotyczył 19-letniej wówczas s. Nulli, nowicjuszki ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża. Zakonnica chorowała na raka tarczycy, guz uciskał gardło i dusił, ale pewnego dnia nowotwór zaczął się w niewytłumaczalny sposób cofać.  Lekarz powiedział, że mam maksymalnie trzy miesiące życia, a operacja wiąże się z trudnymi powikłaniami. Siostry z mojej wspólnoty podjęły modlitwę za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego – mówiła s. Nulla. – Jestem świadkiem tego, że cuda się zdarzają. Tym, którzy wierzą nie trzeba wiele tłumaczyć – dodała.  We wrześniu 2019 roku komisja kardynałów i biskupów Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych potwierdziła autentyczność uzdrowienia za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego, a 2 października 2019 roku papież Franciszek upoważnił prefekta kongregacji do ogłoszenia dekretu o cudzie, co stanowiło ostatni etap procesu beatyfikacyjnego Prymasa Tysiąclecia.

Kard. Stefan Wyszyński i matka Elżbieta Róża Czacka zostaną beatyfikowani 12 września w Świątyni Opatrzności Bożej. W uroczystościach weźmie udział kard. Marcello Semeraro, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, który odczyta dekret beatyfikacyjny.

 

23 czerwca – Dzień Ojca

„Trudno jest być dobrym człowiekiem, bardzo trudno jest być dobrym mężem, a najtrudniej jest być dobrym ojcem”.

 Patrząc na współczesny kontekst ojcostwa, trzeba mieć na uwadze historyczne przemiany, jakie dokonały się w rodzinie. Można powiedzieć, że przez niemal 3 tysiące lat obowiązywał patriarchalny model rodziny. Pozycja ojca była jasno zdefiniowana, miał on autorytet wynikający już z samego faktu bycia ojcem. Jego rola jednak ograniczała się jedynie do funkcji zabezpieczenia materialnego bytu rodzinie. Teraz ojcowie muszą zacząć się angażować w życie rodzinne, wychowanie dzieci i ich emocjonalne potrzeby. Ojciec musi na równi z matką uczestniczyć w życiu rodziny i wychowaniu dziecka. I tu, niestety, pojawia się kryzys ojcostwa, a nawet mówi się o „cywilizacji bez ojca”. Oznacza to właśnie pewne zagubienie się ojców, którzy nie bardzo wiedzą, jak wywiązywać się dzisiaj ze swojej roli. Na kryzys ojcostwa wpływa też rosnąca liczba rozwodów, co powoduje trudności w identyfikacji mężczyzny w rodzinie. Konkubinat, tak bardzo obecnie rozpowszechniony, też jest wyrazem tego kryzysu. Obraz ojca stał się kruchy i daleki, co nie jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Właściwie nie wiadomo, czy współcześni mężczyźni do końca uświadamiają sobie, jak ważna jest ich fizyczna obecność w rodzinie. Moim zdaniem, takiej świadomości jeszcze do końca nie ma. Ojcowie i w ogóle rodzice często nie zdają sobie chyba sprawy, jak dzieci bardzo im się przyglądają i powielają ich zachowania w swoim życiu? Rodzice oddziałują na dzieci najczęściej nieświadomie, spontaniczne, poprzez wydarzenia wynikające z codziennego życia. To oczywiście także dotyczy wpływów ojca. Te wpływy można podzielić na 3 psychologiczne mechanizmy: naśladownictwo, identyfikację i modelowanie. W pierwszych latach życia dziecko bacznie obserwuje swoich rodziców, którzy czasem zapominają o pewnych wydarzeniach, które dziecko nawet po kilku tygodniach jest w stanie im przypomnieć. Dziecko wszystko przyjmuje. To jest świat gestów ojca, świat jego słów, tonu głosu, mimiki i dziecko naśladuje ojca. Wtedy już uczy się pewnych wzorców zachowań.  Później następuje mechanizm bardzo ważny dla syna - mechanizm identyfikacji. Jeśli nie ma ojca, chłopiec nie ma wzorca do identyfikacji. Nie ma modelu do kształtowania jego męskiej tożsamości. Wtedy szuka wirtualnego wzorca, na przykład w mediach. Ale one nie mają nic wspólnego z dojrzałym, prawdziwym mężczyzną. Także wychowywanie dziecka przez samą matkę może też powodować, że chłopiec będzie przejmował więcej cech kobiecych. Ona nie zastąpi obecności ojca, nie będzie nadal męskiego modelu, tak potrzebnego do kształtowania jego tożsamości. Natomiast modelowanie polega na przejmowaniu zachowań ojca, ale już przy zachowaniu odrębności własnej osobowości. I ten mechanizm jest szczególnie ważny dla kształtowania własnego „ja” dziecka. Ale nie może on zaistnieć, jeśli nie będzie głębokiej więzi ojca z dzieckiem.

Co więc znaczy „być ojcem”?

 Klucz zawiera się tutaj w słowie „być”. Być ojcem to znaczy być fizycznie i psychicznie. Nawet jeśli ojciec jest w rodzinie, ale zamyka się w swoim pokoju, ponieważ pracuje, to też mówi się o jego braku. Dziecko czuje się niepotrzebne, nie na tyle wartościowe, żeby ojciec poświęcił mu choć trochę uwagi. I to dziecko jest zdane na wychowywanie bez ojca, choć jest on obecny w domu. Brak ojca godzi w poczucie wartości dziecka. Ojciec musi być obecny w jego życiu od pierwszych chwil. Co więc można powiedzieć o roli ojca w rodzinach, gdzie ojcowie pracują od nocy do nocy, gdzie przebywają za granicą, albo jako kierowcy ciężarowych samochodów pojawiają się czasem w domu…?

Dzień Ojca to nie tylko okazja do przyjmowania życzeń przez ojców, ale może przede wszystkim okazja do odpowiedzenia na pytanie : jakim ojcem jestem dla swych dzieci???

Warto pobożnie spędzić wakacje…  Już za kilka dni wakacje. Także wielu pracujących rozpoczyna lub planuje wkrótce rozpocząć urlop. Dlaczego warto pobożnie spędzić urlop?                             

Przedstawiam pięć konkretnych powodów.

  1. „Idźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i odpocznijcie nieco”, powiedział apostołom Chrystus (Mk 6,31). Odpoczynek wymaga skupienia, oderwania się od zgiełku. Tego też wymaga pogłębiona modlitwa. Tymczasem w naszych czasach wyjazdy urlopowe i wakacyjne prowadzą zazwyczaj do wielkich skupisk ludzkich. Hotele, plaże, modne kurorty. Człowiek wtapia się na nich w tłum. Często podąża za ludzkimi masami czy to do dyskoteki czy też do innych przybytków. Jeśli jednak urlop ma przynieść owoce, to warto pamiętać o słowach Pana Jezusa
  2. „Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając” (Rdz 2,2). Dla osób wykorzenionych z chrześcijańskiej cywilizacji niedziela stała się dniem chodzenia po sklepach. Jednak jest to czas na Mszę, kontemplację czy oddanie się różnym godziwym przyjemnościom. Dlaczego nie potraktować urlopu jako swego rodzaju przedłużonej niedzieli. Nie trzeba oczywiście tego rozumieć dosłownie. Nie zaszkodzi jednak pójść do kościoła w tygodniu czy dłużej się pomodlić. Warto też pozwiedzać zabytki religijne. Podziwiając skarby chrześcijańskiej cywilizacji wznieśmy duszę ku Bogu.
  3. „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę”, mówi Pan Bóg do Abrahama (Rdz 12, 1–3). Pielgrzymki mają bardzo bogatą tradycję biblijną. To właśnie z pielgrzymką do Jerozolimy udał się 12-letni Pan Jezus. Dlatego też wiele osób, także w tym roku, pójdzie pieszo do Częstochowy czy do innych sanktuariów. Ci, którym nie stanie zdrowia, mogą uczestniczyć w pielgrzymkach duchowych. Warto, w miarę możliwości, kultywować tę piękną chrześcijańską tradycję.
  4. „Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe? On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie” (Mt 22;34-38). Niestety o miłowaniu Boga „umysłem” często się dziś zapomina. Poziom wiedzy religijnej wśród współczesnych katolików jest często na niskim poziomie. Pogłębianie wiedzy religijnej może odbywać się w czasie wolnym, ale w dzisiejszym zabieganym świecie bywa, że tego czasu brakuje. Jakaż więc okazja może być lepsza na lekturę Pisma Świętego, Katechizmu, dzieł i dziełek katolickich teologów, mistyków czy innych ludzi wiary, niż urlop? Jak nie w wakacje to kiedy?
  5. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). Pogłębienie życia religijnego i więzi z Bogiem z pewnością nie okaże się czymś, czego będziemy żałować po powrocie do domu. Wiara bowiem okazuje się pomocna nie tylko w czasach łatwych, lecz również w godzinie próby. Z Chrystusowego pokrzepienia, z owoców pogłębionego życia wiary i wiedzy religijnej korzystać będziemy nie tylko przez chwilę. Pomogą nam one w trudnościach, czekających na nas w kolejnym roku pracy.

 

Warunki uzyskania odpustu zupełnego

 

W najbliższym tygodniu przeżywać będziemy w naszej wspólnocie parafialnej dwa odpusty (Najświętszego Serca Jezusowego i św. Antoniego).  Może warto więc przypomnieć naukę kościoła dotyczącą odpustów…

Odpust zupełny jest darowaniem całej kary doczesnej za grzechy, które zostały już odpuszczone. Można go ofiarować za siebie lub za duszę jednego zmarłego, intencję tę należy określić przed uzyskaniem odpustu. Aby uzyskać odpust zupełny, trzeba wykonać nie tylko pobożne dzieło, z którym związany jest odpust, ale ponadto tak zwane zwykłe warunki, które zawsze są takie same. W jednym dniu można uzyskać odpust zupełny tylko raz. Konieczny jest stan łaski uświęcającej, przynajmniej pod koniec wykonywania określonych czynności. Wypada, aby Spowiedź św. była najpierw. Jeśli chcemy w ciągu kilku dni uzyskać kilka odpustów zupełnych, to Spowiedź św. wystarczy jedna, jeśli tylko nie popełnimy grzechu ciężkiego. Pozostałe warunki trzeba wykonywać za każdym razem od nowa, a ich kolejność jest dowolna. Wypada, by były wykonane w jednym dniu. Tym, którzy nie mogą spełnić warunków potrzebnych do uzyskania odpustu, np. chorym, może kapłan na Spowiedzi św. zmienić wszystkie warunki na inne. Wyliczę teraz wszystkie warunki. Najpierw podam warunki „zwykłe” (tzn. zawsze takie same), a na końcu, w punkcie piątym – czynność, którą należy wykonać w Uroczystość Tytułu Kościoła, czyli po prostu w dniu odpustu parafialnego .

 1. Spowiedź św. (może być kilka dni wcześniej).

2. Komunia św. (w dowolnej intencji).

3. Modlitwa w intencjach wyznaczonych przez Ojca św. (nie musimy znać tych intencji, a odmówić możemy np. jedno „Ojcze nasz...” i jedno „Zdrowaś...”).

4. Wyzbyć się przywiązania do wszelkich grzechów, nawet lekkich (jest to raczej stan duszy, a nie jednorazowa czynność do wykonania).

5. Pobożne nawiedzenie mającej swą uroczystość świątyni i odmówienie w jej wnętrzu modlitw: „Ojcze nasz...” i „Wierzę...”.