10 sposobów, jak we wrześniu czcić Matkę Bożą Bolesną

Dla katolików wrzesień jest miesiącem Matki Bożej Bolesnej. Oto 10 sposobów, jak we wrześniu oddawać Jej cześć :

  1. NIE UCIEKAJ OD CUDZEGO BÓLU. Bądź w pełni obecny, nawet jeśli o cudzym bólu trudno ci nawet myśleć. Uważnie słuchaj, gdy ktoś chce porozmawiać o swoich zmartwieniach, żalu, bólu lub samotności, ofiaruj mu swój czas i współczucie.
  2. WSPÓŁCZUJ AKTYWNIE. Ofiaruj ulgę w cierpieniu i ponieś przez chwilę czyjś krzyż, jak Szymon z Cyreny. Zaproponuj, że podwieziesz przyjaciela do lekarza, odwiedzisz kogoś w szpitalu, odmówisz różaniec w szczególnej intencji znajomych, popilnujesz dziecka zmęczonej mamie albo spędzisz czas ze starszym krewnym, podczas gdy jego opiekun będzie miał trochę czasu dla siebie.
  3. DAJ KOMUŚ CHOREMU OBRAZEK MATKI BOŻEJ BOLESNEJ. Może to być figurka, obrazek, a nawet wydruk komputerowy. W ten sposób ofiarujesz choremu możliwość powierzenia swoich smutków Matce Bożej i bliskość Jej współczucia, nadając cierpieniu większy sens.
  4. ODMAWIAJ TAJEMNICE BOLESNE RÓŻAŃCA I KORONKĘ DO SIEDMIU BOLEŚCI MARYI. Koronka do Siedmiu Boleści Maryi polega na odmawianiu siedmiu „Zdrowaś, Mario” dziennie i rozważaniu przy każdym z nich o jednej z siedmiu boleści Matki Bożej. (Nie znasz tej modlitwy? Zainteresuj się..)
  5. ZŁÓŻ DATEK. Nawet jeśli jest to symboliczny „wdowi grosz”, przekaż choć kilka złotych na cele charytatywne dla cierpiących.
  6. CODZIENNIE MÓDL SIĘ ZA KOGOŚ CIERPIĄCEGO I POWIEDZ MU O TYM. To wspaniały miesiąc na tę modlitwę z okazji święta Matki Bożej Bolesnej.
  7. ZAPAL ŚWIECĘ PRZED WIZERUNKIEM MATKI BOŻEJ. Znajdź szczególny czas na modlitwę do Matki Boskiej Bolesnej.
  8. ZRÓB W DOMU OŁTARZYK MATKI BOŻEJ BOLESNEJ. Wybierz wizerunek Matki Bożej Bolesnej i udekoruj go kwiatami, które będziesz zmieniać przez cały miesiąc w małym akcie czułości, oraz świecami, które zapalisz podczas modlitwy. Obok obrazu postaw małe pudełko i poproś każdego członka rodziny o to, by napisał na kartce, jaki akt miłości lub miłosierdzia obiecuje uczynić, aby pocieszyć Matkę Bożą Bolesną w tym miesiącu. Umieść je w pudełku jako dar miłości.
  9. ZNAJDŹ ZDJĘCIE PIETY MICHAŁA ANIOŁA. Rozważaj jej porażające piękno, które skłania do modlitwy. W tej wspaniałej rzeźbie, jednym z największych dzieł sztuki wszech czasów, Michał Anioł uwiecznił szóstą boleść Maryi.
  10. SŁUCHAJ STABAT MATER. Utwór skomponowany przez Antonia Vivaldiego, katolickiego księdza, w dosłownym tłumaczeniu znaczy „Stała Matka [Boleściwa]”. Niezrównane piękno kompozycji wspaniale towarzyszy modlitwie.

Zadbaj o dostęp do sakramentów dla bliskich ci osób starszych.


To oni przynieśli nas do chrztu, przygotowali do Komunii, uczyli modlitwy. Teraz warto im
się odwdzięczyć troską o życie sakramentalne..
Rodzice albo dziadkowie. Prawdopodobnie to właśnie oni prowadzali nas do kościoła, uczyli robić
znak krzyża i modlić się. Odpowiadali – tak jak sami umieli – na nasze pierwsze pytania dotyczące
Pana Boga. Zadbali o nasz chrzest, o przygotowanie do Pierwszej Komunii. Może trzymali za rękę
w kolejce do konfesjonału przed pierwszą spowiedzią i pomogli odmówić modlitwę zadaną
wówczas za pokutę. Nieraz to także oni „przypilnowali”, byśmy przystąpili
do sakramentu bierzmowania. Minęło kilka, kilkanaście, może kilkadziesiąt lat. Przychodzi taki
moment, w którym dobrze byłoby odwdzięczyć się w pewien sposób tym, którzy kiedyś troszczyli
się o nasze życie sakramentalne. Naszym starszym już rodzicom lub dziadkom być może przyda
się nieco naszej troski również w tym zakresie. Może warto przypomnieć, zapytać, zachęcić, czy
wręcz zmobilizować ich do – jak to czasem mówimy – „uporządkowania swoich spraw z Panem
Bogiem”? Takie rozmowy wielu osobom mogą wydawać się trudne, trochę sztuczne i kłopotliwe.
Obawiamy się, że bliscy wezmą nas za „dewotów”, albo poczują się traktowani jak dzieci lub, co
gorsza, „wpędzani do grobu”. Zwłaszcza jeśli starszej osobie zasugerujemy także przyjęcie
sakramentu namaszczenia chorych. Ludzie starszego pokolenia wciąż jeszcze nazywają ten
sakrament „ostatnim namaszczeniem” i jednoznacznie kojarzą z końcem życia. Ale warto te opory
przełamać, bo idzie przecież o ich relację z Panem Bogiem, który jest źródłem życia – i tego tu, i
wiecznego. Oni niby to wiedzą, ale czasem słowo z ust kogoś bliskiego może być najbardziej
przekonujące. Jak zacząć? Taką rozmowę można zacząć na różnie sposoby. Każde z nas zna
swoich bliskich i ich sytuację, więc mniej więcej wie, jak to zrobić, ale może komuś przyda się
podpowiedź:– … byłem na zajęciach i w sklepie, i poszedłem do spowiedzi… O! A ty, kiedy
ostatnio byłeś/byłaś u spowiedzi, pamiętasz?… To może by tak jednak warto byłoby się wybrać
znowu, co? Albo:– O! A tak z innej beczki! Kiedy ostatnio byłeś u spowiedzi? Bo ja się wybieram
jakoś w tym tygodniu. Może chciałabyś ze mną? Pewnie w niektórych wypadkach trzeba będzie tę
ich wyprawę po sakramenty samemu zorganizować i umożliwić. W przypadku osób starszych,
które mają już problemy z poruszaniem się, można pomyśleć o zaproszeniu księdza do domu,
choćby w pierwszy piątek miesiąca.  A jeśli się nie uda? Jeśli skorzystanie z posługi księdza, z
sakramentów lub namówienie na to naszych bliskich okaże się póki co niemożliwe, to nie od
rzeczy będzie przypomnieć/powiedzieć im o żalu doskonałym i o praktyce komunii duchowej. A
może nawet razem się pomodlić, jeśli dotychczas tego wspólnie nie robiliśmy?
Lepiej z tym za długo nie zwlekać. Bo to ważne jest. Zbyt ważne, by to zaniedbać…

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Dla kogoś, kto nie wierzy w Boga, adorowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie może wydawać się bez sensu. Cisza, bezruch, nic się nie dzieje. Ludzie z pochylonymi głowami, schowani, smutni, skuleni w sobie. Tkwią przed pozłoconą monstrancją z kawałkiem białego chleba w środku i nic nie mówią.  A jednak wiele osób praktykuje systematyczną adorację eucharystyczną. Wielu tak wybiera trasę przez miasto, aby wstąpić do kościoła, gdzie jest „wystawienie”. Jest w adoracji tajemnica spotkania z Bogiem. I dla każdego człowieka to spotkanie jest inne. W każdym sercu Bóg objawia się inaczej. Adoracja jest nie tylko wystawieniem Najświętszego Sakramentu. Ona jest też wystawieniem całego człowieka na spojrzenie Boga. Czy spojrzenie Kogoś, kto tak kocha, nie koi wszystkich bolączek? Nie leczy wszystkich zranień? Ci, co spróbowali się przełamać i zacząć praktykować adorację twierdzą, że przebywanie z Bogiem w ciszy, gdy myśli najpierw się kłębią, potem atakują rozproszenia, a po dłuższym czasie zupełnie nic się nie dzieje, zostawia w nas głęboki ślad. Pierwszym owocem adoracji jest najpierw wzrost nadprzyrodzonej wiary. Aby adorować, trzeba czynić akty wiary. Nie czujemy Jego obecności, nie widzimy Go. Aby adorować biały, okrągły kawałek chleba, trzeba naprawdę oprzeć się na słowie Chrystusa, które jest prawdą i nie oszukuje nas mówiąc: To jest Ciało Moje. Potem dzieją się cuda, słodkie owoce tych cichych spotkań. Wielu księży zaświadcza, że od kiedy tylko ustanowili w swych parafiach nieustanną adorację, to wszystko zaczęło się zmieniać. Szatan wyrzucany jest z każdego miejsca, gdzie adoruje się nieustannie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Jeśli jeszcze nigdy nie próbowałeś spotykać się z Panem Bogiem w adoracji, jeśli monstrancja i hostia kojarzą ci się tylko z procesjami Bożego Ciała, to ta propozycja jest dla ciebie. Przyjdź, niekoniecznie od razu codziennie, niekoniecznie na godzinę, niekoniecznie z dobrym humorem. Adoracja nie jest przychodzeniem do Boga zarezerwowanym dla duchowych alpinistów. Nie wymaga kursu wspinaczkowego. Każdy, kto uznaje w Eucharystii Jezusa, da radę. Każdy może spróbować odetchnąć Jego obecnością. Przyjdź taki, jakim jesteś. Jutro po pracy. Albo rano, zatrzymując się przed mijanym po drodze kościołem. Wejdź do środka. Uklęknij przed tabernakulum i patrząc we własne serce powiedz: On patrzy na mnie teraz… On będzie patrzył na ciebie, nie zamknie oczu i uszu, nie poczuje się znudzony. On cię chce.

 



O co chodzi w kulcie Serca Jezusa?

Nabożeństwo ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa powstało w czasie, kiedy Kościół był bardzo bogaty i świątynie budowano jak królewskie rezydencje. Powstało w czasie politycznej potęgi Kościoła, kiedy kardynałowie bywali mężami stanu. Wtedy nabożeństwo to odkryto jako powrót do samotności Jezusa w tym świecie, do Jezusa z pokaleczonym sercem. Powstało w dobie uczonych dyskusji teologicznych i rozmaitych sporów – jako powrót do najprostszego stosunku do Pana Boga poprzez intymną modlitwę. Serce Jezusa nie potrzebowało ani pieniędzy, ani złota. Potrzebowało drugiego serca. Nabożeństwo do Serca Jezusa jest powrotem do serdecznych uczuć wiary, do rozmowy z Przyjacielem. Zauważmy, że Serce Jezusa nigdy nie myślało o sobie. Przeżyło biedne dzieciństwo w stajni, ucieczkę, poniewierkę na obczyźnie i samotność. Serce, które nigdy nie myślało os sobie. Jedyne, jakie przybiło siebie na krzyż. Było dla siebie nie tylko surowe, ale nawet okrutne. Trudno to zrozumieć, bo nam, ludziom, przeszkadza chęć panowania nad sytuacją, udowadniania, że mamy rację, nie chcemy uchodzić za naiwnych, którzy dali się wykorzystać, oszukać zaradniejszym, sprytniejszym. A jednak tylko cierpienie Jezusa mogło pojednać grzeszników z Bogiem. Jego Serce cierpliwe, miłosierne, przebaczające nam wszystko, wstecz i na zapas, mogło otworzyć nam powrót do raju. Pustoszeją nam kościoły, w mediach biją na alarm. Wielu wieści koniec pewnej epoki w Kościele. Nieraz mówią, że nabożeństwo piątkowe przeżywa kryzys. To świat przeżywa kryzys, bo myśli o interesach, polityce, uczonych księgach, a traci świadomość prostego, ludzkiego serca. A jak kończą ludzie bez serca? Wiadomo – cierpią. Istotą życia Kościoła i bycia w Kościele jest osobisty kontakt z Jezusem. Na kolanach i w ciszy. Tajemnica Bożego Serca to tajemnica serca pokaleczonego, poranionego, przebitego a jednak Serca, które kocha i służy innym.  Jeśli ktoś zrani twoje serce, upokorzy, okaleczy je i podepcze,  zapamiętaj na zawsze, że Serce Jezusa też przebito na wylot, ale nawet na jedną chwilę, nie przestało wierzyć w sens miłości. I zmartwychwstało!

 

 



Święcenie wianków w liturgii

Dziś pewnie patrzymy z przymrużeniem oka na „cudowne właściwości” splecionych roślin, ale jednak (przynajmniej w niektórych parafiach) wciąż je święcimy.

Idea przynoszenia wianków jest związana z wdzięcznością Panu Bogu za dary, które od Niego otrzymujemy, m.in. za kwiaty i zioła. Przez tą modlitwę prosimy Go, by swoją opieką otaczał nasze pola, łąki, lasy, strzegł ich przed zniszczeniem i żebyśmy jednocześnie mogli korzystać z tych owoców dla naszego dobra.

Obrzęd błogosławieństwa wianków  nie należy ściśle do liturgii i nie jest obowiązkowy. Ale zwykle łączymy go z zakończeniem obchodów ku czci Eucharystii.

Obrzęd jest związany z tradycją średniowiecza, kiedy zioła odgrywały ważną rolę. Dzisiaj bardzo zmienił się sposób funkcjonowania człowieka, dlatego trochę od niego odeszliśmy – mamy medycynę, lekarstwa.

Zieleń, a szczególnie zieleń wonnych ziół, które mają moc leczniczą, jest symbolem życia. Źródłem życia wiecznego jest Najświętszy Sakrament, komunia, zjednoczenie z Jezusem – Dawcą Życia. Stąd uzewnętrznieniem, znakiem tej wiary jest wianek. Zgodnie z nią przecież sam Chrystus wręczy nam – według nauki św. Pawła – „niewiędnący wieniec chwały”.

 

Zapraszamy w czwartek, na zakończenie oktawy Bożego Ciała, na popołudniową mszę św. Po procesji będzie poświęcenie wianków, a także błogosławieństwo dzieci.