Adwent jest wyjątkową okazją do przebudzenia duchowego chrześcijanina. To jest dogodny czas do nazwania w sobie pewnych tęsknot za Jezusem Chrystusem, które mogły zostać zagłuszone przez sprawy codzienne. Jest to również szansa, aby spojrzeć na siebie przez pryzmat swojego serca, czyli tego, co w nas najgłębsze, a czego tak często nie chcemy uwzględniać. Ale to także dobra chwila, aby zapytać: czy nie przypisałem sobie samemu monopolu na pojmowanie życia, rozumienie Kościoła, a nawet samego Jezusa Chrystusa?

         W czasie adwentu powinna dominować radosna nadzieja. Od pierwszej niedzieli Adwentu do 16 grudnia akcentowany jest eschatologiczny charakter tego okresu. Nasze spojrzenie jest skierowane na drugie przyjście Chrystusa w chwale.
Druga część zaczyna się 17 grudnia i kończy w Wigilię Narodzenia Pańskiego. Tutaj główny akcent liturgii jest położony na pierwsze przyjście Chrystusa w Jego narodzeniu w Betlejem.

          Adwent nie ma charakteru pokutnego w takim samym sensie jak Wielki Post. Jest jednak również czasem nawrócenia i pokuty. Teksty biblijne czytane w tym okresie wzywają nas do pokuty, nawrócenia, odnowy. Adwent jest czasem wielkiego oczekiwania na Chrystusa, oczekiwania na Boże Narodzenie, na Jego wejście do naszego codziennego życia.

            Z roku na rok następuje coraz większa komercjalizacja świąt Bożego Narodzenia. Już od połowy listopada reklamy wzywają nas do zakupów i troski tylko o jeden wymiar przygotowania do świąt. Przyzwyczajamy się coraz bardziej do tego. Duch adwentu jest duchem nadziei i radosnego oczekiwania, ale nie świętowaniem z wyprzedzeniem. Nie jest łatwo utrzymać tego ducha w obliczu nacisków komercji, które przemieniły tygodnie przed Bożym Narodzeniem w istne szaleństwo zakupów i rozrywki. Myślę, że powinniśmy przezwyciężać ten komercjalizm i lepiej rozumieć i przeżywać ten okres.

 Do adwentowych zwyczajów religijnych należą:

            Roraty – Tak nazywa się Msza święta ku czci Najświętszej Maryi Panny, odprawiana przez cały okres adwentu w dni powszednie. Zapalanie świecy roratnej w czasie Mszy świętej roratnej – jest ona biała, ozdobiona białą lub niebieską wstążką jest symbolem Maryi, która podobnie jak jutrzenka wyprzedza wschód słońca, jak Ona poprzedziła przyjście Jezusa.

ZAPRASZAMY NA RORATY W NASZEJ PARAFII 
OD PONIEDZIAŁKU DO SOBOTY O GODZ. 6:00  

WSZYSTKIE DZIECI Z LAMPIONAMI PRZYNOSZĄ PODPISANE KARTECZKI

          

       Adwent to czas, w którym powinniśmy się zastanowić nad naszym postępowaniem. Nad tym co robimy źle, nad tym czego nie robimy, a powinniśmy w imię miłości Boga i bliźniego. Właśnie teraz jest na to doskonała okazja.

 

Św. Cecylia – patronka śpiewu kościelnego

 

Święta Cecylia, męczennica rzymska, wspominana 22 listopada. Według rzekomych akt jej męczeństwa, była narzeczoną niejakiego Waleriana, ale w dniu ślubu oświadczyła mu, że czystość swą ofiarowała Bogu i że strzeże jej anioł. Gdy Walerian przyjął za jej namową chrzest, ujrzał tego anioła, co później stało się także udziałem jej brata, Tyburcjusza, i innych. Wszyscy oni jako chrześcijanie zostali umęczeni, po nich zaś pośród niezwykłych okoliczności śmierć poniosła sama Cecylia. Niestety, w opowiadaniu, które streściłem, nie kryje się nic takiego, co wskazywałoby na jego autentyczność. W największej części skopiowane ono zostało i na grunt rzymski przeniesione z dziełka Wiktora z Wity „O prześladowaniu wandalskim”. Niepewne też są inne okruchy wiadomości o początkach kultu Cecylii, tym bardziej, iż nie wspominają jej zainteresowani tematyką pisarze, jak Hieronim, Ambroży, Prudencjusz czy Damazy. Dlatego nie możemy o Cecylii powiedzieć nic pewnego i dla wytłumaczenia początków jej kultu, zaświadczonego już w VI wieku (tytuł bazyliki na Zatybrzu, grób na cmentarzu Kaliksta), uciec się trzeba do hipotez. 


Najbardziej prawdopodobna i najczęściej przyjmowana  jest ta, według której Cecylia miałaby należeć do możnego rodu rzymskiego Caecilii, a okazawszy wielką hojność wobec Kościoła, któremu ofiarowała jakieś dobra, zasłużyła sobie na zaszczyt pochowania swego ciała w pobliżu grobów papieży. Z upływem lat tego szczególnego zaszczytu nie umiano już sobie wytłumaczyć samym tytułem bazyliki na Zatybrzu. Wyobraźnia ludu, za którą poszła hagiografia, szukała więc innych jeszcze powodów dla wspomnianego wyróżnienia, wedle powszechnego zaś wówczas przekonania najlepszym była godność męczeńska. Proces dokonał się zapewne w ciągu V stulecia. W wieku VI był już faktem dokonanym. W każdym razie Cecylia zaczęła doznawać czci szczególnej. U schyłku średniowiecza uczyniono z niej patronkę muzyki i śpiewu kościelnego. Także ten patronat wspiera się na kruchych podstawach: mylnie odczytano antyfonę - szczegół z jej Passio - w której mowa o tym, że w czasie gdy muzycy gotowali instrumenty na uroczystość weselną, Cecylia w sercu swym wyśpiewywała modły samemu Bogu. Przy zmianie interpunkcji i pominięciu słów: w sercu - antyfona nabrała innego znaczenia, a sama Cecylia została muzykiem, wygrywającym na organach.  Tak ją też najczęściej po dzień dzisiejszy przedstawiają artyści.

W każdym razie przyjęło się w Kościele, Ją właśnie, przywoływać jako Patronkę śpiewu i muzyki kościelnej. Niech więc Święta Cecylia wyprasza potrzebne łaski naszemu Panu Organiście, i wszystkim, którzy swoim śpiewem i muzyką wychwalają Boga w naszej Bazylice.

MARSZ ŚWIĘTYCH 2018

31 października (w najbliższą środę), w Augustowie odbędzie się Marsz Świętych. Organizowany jest przez wszystkie augustowskie parafie. Głównym celem tego przedsięwzięcia jest uczczenie świętych, z którymi jednoczymy się w tajemnicy Świętych Obcowania. Czas marszu przedłuży Uroczystość Wszystkich Świętych i pozwoli nam na nowo odkryć nasze powołanie do świętości. Jezus uczy nas, że nasz związek z nimi wyraża się w ich naśladowaniu, ufnej modlitwie i ich wstawiennictwie. Święci nie wstydzili się Jezusa, ani przynależności do Niego. Nie wstydzili się świadczyć, że drogowskazem ich życia jest Ewangelia. Udział w marszu to wyznanie naszej wiary, okazja do manifestacji rodzinnej radości. Organizatorzy chcą podkreślić, że święci to normalni ludzie, którzy dziś radują się w raju.

Zachęcamy, by na procesję przebrać się za swojego ulubionego świętego, zakładając charakterystyczne dla niego elementy stroju lub symbole (atrybuty). Można przynieść wizerunki świętych, ich figurki, obrazy.. Oni w swojej drodze życia spotykali się z Jezusem w sakramentach świętych,  w Słowie Bożym i w modlitwie, będziemy tez nieśli różaniec, Biblię i uczestniczyli we Mszy Świętej. Każdy może przynieść pochodnie, lampiony, czy znicze. Podczas Marszu zostaną zaprezentowane relikwie, które są w naszych kościołach. Niech ożyje w nas tajemnica Świętych Obcowania. Będziemy prosili o ich wstawiennictwo. Czy pamiętamy o swoich Patronach, których imiona nosimy? O Patronach, których wybraliśmy przy bierzmowaniu? Czy pamiętamy, że możemy ich pomocy wzywać w różnych okolicznościach życia (Krzysztofa – ruszając w podróż, Antoniego – go coś się nam zagubiło, Józefa – w sprawach naszych rodzin, Stanisława Kostki, czy Karolinę Kózkównę – gdy modlimy się za dzieci i młodzież…)?

 

Marsz Świętych rozpocznie się w najbliższą środę, o godz. 18.00 mszą świętą w kościele św. Jana Chrzciciela, na Borkach. Następnie przejdziemy ulicami naszego miasta do Bazyliki, gdzie odbędzie się wieczór uwielbienia, podczas którego każdy będzie mógł dać świadectwo o swojej osobistej relacji ze świętymi, o łasce ich wstawiennictwa. Można przygotować krótkie, ciekawe słowa, które po sobie zostawili, albo ciekawe historie z ich życia.

 

Do zobaczenia na marszu !

Co zrobić, kiedy dzieci nie chcą chodzić na Mszę Świętą? cz. 2

Dzisiejsze krótkie rozważanie jest kolejną częścią zamyślenia nad ważnym, moim zdaniem, tematem. Kryzys wiary u młodych ludzi jest widoczny „gołym okiem”.                                            

Jedną z możliwych przyczyn utraty wiary u młodego człowieka jest środowisko, w którym przebywa albo nowe środowisko, w które wchodzi, na przykład na studiach czy w miejscu pracy. Na młodego człowieka, który nie ma dojrzale ukształtowanej osobowości, nie zna swojej wartości lub czuje się zakompleksiony, niesamowity wpływ będzie wywierała właśnie ta grupa rówieśnicza, w którą będzie pragnął wejść i się w niej odnaleźć. By zostać zaakceptowanym, będzie gotowy zrezygnować nawet z wielu wartości, którymi wcześniej żył. Będzie gotowy zrobić rzeczy, których wcześniej nie robił, o których nawet nie myślał. Wybitny teolog Romano Guardini, zajmujący się formacją młodzieży, wskazywał, że jednym z najważniejszych zadań w wychowaniu młodych jest kształtowanie ich osobowości, aby nie żyli w świecie nazywanym przez niego słówkiem "się": "robi się", "myśli się", "mówi się" - robię to, bo wszyscy tak robią; to nie ja tak myślę, tylko ogólnie się tak myśli w świecie; postępuję według tego, co mówi się w świecie. A w świecie mówi się źle o religii w ogóle, a przynajmniej o formach instytucjonalnych Kościoła, i robi się tak, że się nie chodzi do kościoła (procent chodzących do kościoła wśród omawianej grupy jest znacząco mniejszy).

 

Dla zachowania wiary w grupie rówieśniczej potrzeba naprawdę uformowanej, mocnej osobowości, zdolnej do podejmowania własnych decyzji, za które wezmę odpowiedzialność. Jednym z rozwiązań byłoby przebywanie w grupie rówieśniczej wyznającej podobne wartości i mającej podobny światopogląd: myślę tu o wspólnotach religijnych, gdyż bardzo trudno przeżywać i praktykować wiarę samemu. Problem w tym, że nie łatwo młodych ludzi zaprosić do wspólnot, które działają przy parafii. Dla wielu to krępujące, wstydliwe, staroświeckie i zacofane w oczach rówieśników. Podobnie jest ze starszą młodzieżą, tylko nikły procent studentów formuje się w duszpasterstwach akademickich. Bez wątpienia ma na to również wpływ tempo życia, utylitarny i wygodnicki styl życia, łączenie kilku kierunków studiów albo studiów z pracą.

 

Dalsza, za tydzień..

Co zrobić, kiedy dzieci nie chcą chodzić na mszę święta?

Przy tak sformułowanym temacie najpierw musimy zdecydowanie go zawęzić. Trudno bowiem w ramach krótkich artykułów omówić wszystkie sytuacje na poszczególnych etapach rozwoju człowieka.

            Zupełnie inaczej przecież trzeba traktować bunt czterolatka, który przed wyjściem do kościoła na niedzielną Mszę tupie nogami, mówiąc, że tam jest nudno i nie chce iść, a inaczej sytuację, kiedy wchodzący w dorosłość człowiek po prostu przestaje chodzić do kościoła, lub gdy już dorosłe dzieci oznajmiają swoim rodzicom, że jak chcą, to mogą się zająć wychowaniem religijnym swoich wnuków, ale oni - jako rodzice - nie przyłożą do tego ręki. Ja skoncentruję się na młodzieży, szczególnie tej, która kończy edukację szkolną i wchodzi w dorosłość. 

Muszę tu jednak zaznaczyć, że również wielość przyczyn utraty wiary na różnych etapach życia i formacji (lub jej braku) sprawia, że z oczywistych powodów artykuł ten nie rości sobie prawa do bycia wyczerpującym. Poza tym nie czuję się kompetentny do wysnuwania jakichś ostatecznych wniosków czy dawania absolutnie skutecznych recept na te problemy. Chciałbym raczej podzielić się kilkoma intuicjami, które pochodzą z teologicznej refleksji i przede wszystkim z niezliczonej już ilości rozmów z rodzicami, którzy albo przeżywają ból utraty wiary u swoich dzieci, albo zastanawiają się, jak wychowywać religijnie swoje dziecko, aby do tego nie doszło.

  Nie będąc rodzicem, mogę sobie tylko wyobrażać, jak bolesny to problem dla ludzi głęboko wierzących, którzy dokładali wszelkich starań, aby wychować w wierze swoje dzieci, a te, kiedy dorastają albo już jako dorosłe, komunikują im, że są niewierzące lub że już nie będą chodzić do kościoła. Automatycznie rodzą się wtedy pytania: Co się stało? Jakie błędy wychowawcze popełniliśmy? Jak zachęcić/zaprosić/zmusić moje dziecko, żeby znowu zaczęło chodzić do kościoła?  Obserwacja potwierdza, że nie mamy do czynienia ze zjawiskiem jednostkowym, ale o zasięgu globalnym. Obrazują to również wewnątrzkościelne statystyki:  badania dominicantes z 2016 roku mówią o tym, że w niedzielę do kościoła uczęszcza 39,8 proc. wiernych. Dane z 2006 roku wskazywały 45,8 proc.

 Oczywiście w poszukiwaniu rozwiązań bardzo pomaga znalezienie przyczyn konkretnej sytuacji utraty wiary u dziecka i - co równie oczywiste - może być ich bardzo wiele. Nie mówimy tu o sytuacji, w której dziecko w ogóle nie doświadczyło świata wiary w swoim domu, kiedy w rodzinie nie chodzono do kościoła, nie modlono się i nie mówiono o Bogu. W tych sytuacjach brak wiary wydaje się naturalną konsekwencją ateizmu praktycznego domu, z którego wychodzi dziecko (choć i tu spotykamy przykłady głębokiej wiary dzieci, które nie miały wychowania religijnego w rodzinie). Co jednak sprawia, że dzieci pochodzące z rodzin głęboko wierzących i praktykujących również tracą wiarę?

 

Należy uzmysłowić sobie, że choć system wychowania ma olbrzymie znaczenie, to jednak nie jest wszystkim w kwestii formacji człowieka. Każdy jest osobnym światem, ma swoje "ja" i w wolności może inaczej postępować niż zrobiliby to jego rodzice. Na formację i wychowanie człowieka wpływają nie tylko rodzice, ale także szkoła, grupy rówieśnicze i środowiskowe, środki masowego przekazu, szeroko rozumiana kultura lub jej brak.

 

To dopiero pierwsza, wstępna część tych przemyśleń…

Dalsza, za tydzień..