Minął kolejny rok…

Zaglądnijmy do naszych wydarzeń minionego roku.  Kilka liczb, statystyk i faktów… Radością zazwyczaj są narodziny dziecka. Choć już coraz częściej słyszymy o strasznych przestępstwach dokonanych wobec niewinnych, bezbronnych dzieci. Dziękujemy dobremu Bogu ; u nas ochrzciliśmy 89  małych dzieci (w ub. roku 81).  Do Stołu Pańskiego w dniu I Komunii św. przystąpiło 36 dzieci (w ub. roku 101). Co do kontynuacji  tak wspaniałego życia z Chrystusem Eucharystycznym u wielu dzieci i ich rodziców mamy niestety spore zastrzeżenia. Rycerzami Chrystusa poprzez Sakrament Bierzmowania stało się 149 młodych parafian (w ub. roku 72) – było to w dniu 19 marca br. Drodzy rodzice i świadkowie popatrzcie czy jeszcze zostało w nich coś  z tego rycerstwa, z męstwa i pobożności. Dlaczego nie widzimy ich  wszystkich na niedzielnej Mszy św.? Smutkiem naszym jest duża ilość naszych parafian żyjących w związkach niesakramentalnych. Ślubów u nas było 32. To i tak o 10 więcej niż w ub. roku.  W tym roku odwiedziliśmy chorych w czasie rekolekcji, w pierwsze piątki miesiąca i w czasie choroby 558 osób.   Do Pana odeszło kończąc swoja ziemską pielgrzymkę 119 osób w tym wielu, niestety (76), bez pojednania z Bogiem, bez sakramentu chorych. Pamiętajmy o naszych drogich zmarłych w stałej modlitwie w domu, w kościele i przy grobie. Znamy ten ból, ale i nadzieję u miłosiernego Boga.  W naszym kościele w ub. roku udzielono ponad 180 000 Komunii św. – jesteśmy wdzięczni wszystkim tym parafianom , którzy nawet codziennie przychodzą do kościoła na Msze św. , pokrzepiają swe ludzkie siły Boskim Chlebem. Nasze wyrazy wdzięczności kieruje do tych pierwszo-piątkowych i pierwszo – sobotnim, w różnym wieku przybywającym do świątyni. Wasz udział w Chrystusowej Uczcie staje się waszą mocą,  jest pomocą dla tych, którym ofiarujecie modlitwę i Komunie  św., jest budującym przykładem dla innych nie mających odwagi i siły do częstego spotykania się z Chrystusem.                                                                                                                                                                                

   To czego dokonaliśmy z prac gospodarczych w minionym roku, to przede wszystkim : dalsze prace przy renowacji ołtarzy w naszej Bazylice, rozpoczęliśmy budowę domu parafialnego, a jest to owocem naszej wspólnej troski, ofiarności . Bogu niech będą dzięki  wam, ofiarodawcom, że w tych trudnych czasach, udało nam się tyle dobra dla naszej wspólnoty, dla świątyni wykonać. Wielkie wyzwanie finansowe dla nas to nasz augustowski cmentarz.. Na szczęście w nowy rok weszliśmy bez żadnych długów i z wielką wiarą i nadzieją spoglądamy w przyszłość.

Niech Dobry i Wszechmogący Bóg pobłogosławi naszą Wspólnotę Parafialną, aby Nowy Rok Pański 2020 był dla nas pomyślny i owocny !!!

Przychodzi Nowy Rok…

Z pewnością rodzą się w nas pytania… Jaki będzie ten rok? komu urodzi się syn, a komu córka? Kto dostanie się na studia, a kto pójdzie na bezrobocie? Kogo odprowadzimy na cmentarz, albo kto będzie nas odprowadzał? Komu podamy dłoń, żeby się związać małżeństwem, a kogo wtedy odtrącimy?

To jest  piękne w chrześcijańskiej wierze, że nie zostawia nas u progu nowego roku nad przepaścią pytań i niewiedzy, ale stawia nas na skrzyżowaniu, gdzie Bóg umieścił swoje światła, żebyśmy wiedzieli, jaką drogę wybrać, aby się nie zagubić, aby nie zmarnować nowych 365 dni, aby osiągnąć zamierzone cele, aby ten rok był błogosławieństwem, a nie przekleństwem.

Co to za światła zapala dla nas Bóg przed skrzyżowaniem 2020 roku?

 Najpierw zapala Bóg światło czerwone. To światło horoskopów: Nie jedź! Zatrzymaj się!

Miliony ludzi czytało w ostatnich dniach porady wodnika, zapewnienia ryby, obietnice barana, niektórzy nawet poszli do wróżki. I po co?! Przecież i tak Bóg rządzi światem, a nie układy gwiazd. I tak od człowieka zależy, co zrobi jutro, a nie od porad "łapigroszów". I tak naprawdę tylko jedna gwiazda pokaże nam, jaki to będzie rok. To gwiazda Ewangelii. Skoro zaprowadziła mędrców do Betlejem, zaprowadzi i nas do Jezusa, a On jedynie zna naszą przyszłość!

 Ale Bóg zapala również światło żółte.

To światło narzekania. Bo dzieci są niegrzeczne, bo posłowie źle rządzą, bo pogoda za kiepska, a zakręt za ostry, bo pieniędzy za mało, a nikt mnie nie lubi, bo sąsiadka ma piegi, a jej mąż od dwóch lat to tylko po łacinie gada. Światło żółte. Uważaj na narzekanie! Zastanów się! „Popatrz na mnie - mówi Jezus. Nie znalazłem miejsca w gospodzie, żebyś nie powiedział, że było mi lepiej niż bezdomnym i opuszczonym. Urodziłem się wśród nienawiści Heroda, żebyś nie narzekał, że nie masz układów z władzą. Nie mówiłem o dezynfekcji i paryskich kosmetykach kiedy leżałem między zapachem osła i woła. Naprawdę Jezus urodził się w gorszych warunkach niż my żyjemy, a nie narzekał, ani On, ani Jego Matka, a także Józef, którego musiało bardzo serce boleć, że choć opiekun, miejsca znaleźć nie mógł.

 Bóg daje nam na początku roku również światło zielone.

I to jest światło nadziei.

To nadzieja na błogosławieństwo.

Bóg mówi do Mojżesza i Aarona "Błogosławcie ludowi". Psalmista śpiewa "Bóg miłosierny niech nam błogosławi". Święty Paweł zapewnia, że Bóg dał nam Ducha Świętego. Pasterze mówią, że w Betlejem Pan się narodził. Maryja z Józefem nadają imię Dziecięciu - Jezus tzn. Bóg jest zbawcą.

Czyż to wszystko nie wystarczy, by mieć nadzieję na nowy rok? Bóg nie jest cyganką za dwa złote. Jeśli mówi, że nam będzie błogosławił to nas nie opuści. Bo po to się urodził, żebyśmy nie tylko nowy rok, ale każdy dzień przeżywali z Bożą pomocą i Jego opieką, nawet kiedy wydaje nam się, że jesteśmy bardzo samotni.

Kilka pomysłów na adwentowe postanowienia

Wielu z nas ma postanowienia adwentowe. Może warto podjąć takie, które poprawią nasz relacje z bliskimi? Jeszcze nie jest za późno!

Czas to najcenniejsze, co możemy podarować naszym najbliższym. Rzeczy materialne nie są w stanie zbudować ani pogłębić naszych relacji. Prezenty są często drogą na skróty, próbą naprawienia tego, że nie poświęcamy bliskim dostatecznie dużo uwagi. Tylko wspólnie spędzony czas sprawia, że wzajemnie poznajemy swoje potrzeby, zainteresowania i pragnienia. Mimo że jest to oczywiste, wielu z nas w codziennym pędzie zaniedbuje kontakty z rodziną i przyjaciółmi.                                                                                    

Oto kilka sposobów na wspólne spędzanie czasu.

Rodzinny wieczór
Po pracy czy szkole usiądźcie razem przy stole. Zapalcie świecę, puśćcie po cichu ulubioną muzykę. Porozmawiajcie o tym, jak wam minął dzień. Dajcie sobie czas i cierpliwość. Wysłuchajcie siebie w skupieniu. Pomóżcie sobie wzajemnie w rozwiązaniu dylematów.                                                               

Wspólne hobby
Na pewno uda wam się znaleźć jakieś wspólne zainteresowania. Być może będzie to sport, film lub muzyka. W rodzinie nie chodzi o to, żeby uszczęśliwiać się na siłę, tylko szukać takich form organizowania czasu, które będą sprawiały radość wszystkim.                                                                                                                  

Wyłączcie telewizor 

Telewizor to pożeracz czasu. Badania pokazują, że dorosły Polak spędza przed ekranem ponad cztery godziny dziennie. To czas, który można spożytkować dużo lepiej – na rozmowę, spacer lub krótką wycieczkę.                                                                                                                                                                         

Wspólny posiłek

Rodziny bardzo rzadko jedzą razem. Nie mamy na to czasu. Wracamy do domu w różnych godzinach, przez co trudno ustalić jedną porę obiadu czy kolacji. Cierpią przez to nasze relacje, bo wspólny posiłek potrafi scementować więzi.  

 Przeprowadzono pewien eksperyment, w którym brali udział rodzice i ich dzieci. Obie strony zapytano o to, z kim chciałyby zjeść kolację. Zarówno dzieci, jak i dorośli mogli wybrać dowolną osobę – nawet spośród celebrytów i ważnych osobistości. Rodzice najczęściej wymieniali znanych aktorów lub muzyków czy też osoby ze świata polityki. Ich uwaga skupiała się na osobach znanych. Pojawiały się nazwiska takie jak Marylin Monroe, Justin Bieber, Jimi Hendrix oraz Nelson Mandela.  Czy dzieci odpowiadały w podobny sposób? Okazuje się, że nie. Najbardziej zależało im na tym, żeby zjeść obiad z własnymi rodzicami – to ich najbardziej im brakuje.  Nagrany materiał pokazano później rodzicom. To dało im do myślenia.                          

 W codziennej gonitwie zgubili gdzieś relację z własnymi dziećmi. Praca do późna, szukanie atrakcji poza rodziną sprawia, że cierpią relacje z najbliższymi. Adwent to dobry czas, aby to zmienić.

Modlitwa za zmarłych

"Bóg przyjmuje łaskawiej i częściej wysłuchuje modlitw za zmarłych niż tych, które zanosimy za żyjących. Zmarli bowiem bardziej potrzebują tej pomocy, nie mogąc tak jak żywi, pomóc sobie samym i zasłużyć na to, ażeby Bóg ich wybawił" (św. Tomasz z Akwinu).
Od pierwszych wieków istnienia chrześcijaństwa znana jest i praktykowana modlitwa za zmarłych. Starożytni chrześcijanie dzień zgonu nazywali "dniem narodzin" do szczęśliwego życia w wieczności i wspominali go uroczyście w modlitwach liturgicznych. Kościół zachęca wiernych do pamięci w modlitwach o swoich najbliższych. Czyni to w myśl wskazań Pisma Świętego, które mówi, że "święta i zbawienna jest myśl modlić się za zmarłych, aby byli od grzechów uwolnieni" ( 2 Mch 12, 46). Najważniejszą modlitwą zanoszoną do Boga za tych, którzy odeszli do wieczności, była zawsze i jest Msza św. Już w IV w. św. Augustyn opisując w Wyznaniach ostatnie chwile życia swej matki Moniki, przekazuje nam jej ostatnią wolę takimi słowami: "Wkrótce potem zwróciła się do nas obydwóch i rzekła: ciało złóżcie gdziekolwiek będziecie; niech wam troska o nie, nie sprawia kłopotu; o to was tylko proszę, abyście zawsze pamiętali o mnie przy ołtarzu Pańskim. Wymówiwszy z trudem te słowa, zamilkła. Choroba zaś postępowała wzmacniając cierpienie" (Księga 9, 11). We wczesnym średniowieczu wprowadzono zwyczaj odprawiania Mszy św. za zmarłych w trzecim, siódmym i trzydziestym dniu po pogrzebie oraz w rocznicę śmierci.
Na przełomie VII i VIII wieku zostało ułożone oficjum brewiarzowe za zmarłych.                             

Zwyczaj modlitwy za zmarłych zapoczątkował św. Odilon, opat zakonu benedyktynów w Cluny we Francji. Ten pobożny zakonnik żył na przełomie IX i X wieku. Wydał w 998 r. rozporządzenie dotyczące licznych już wtedy w całej Europie klasztorów benedyktyńskich. Nakazał w nim zakonnikom pod wieczór 1 listopada, po uroczystych Nieszporach ku czci Wszystkich Świętych, odprawić Nieszpory za braci zmarłych. Nazajutrz zaś, 2 listopada, wszyscy zakonnicy-kapłani mieli ofiarować Mszę św. za wszystkich zmarłych.

Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych (Dzień Zaduszny) przypada jesienią. Otaczający nas świat przyrody przenika atmosfera przemijania. Stwarza ona okazję, aby w szczególny sposób przypomnieć sobie w modlitwie tych wszystkich, którzy kiedyś byli z nami, a teraz od nas odeszli. Modląc się za nich "...przekraczamy niejako granicę ich nieobecności, której znakiem jest zimny grób i łączymy się z nimi tą wiarą, która prowadzi nas do domu Ojca.
             Nie zapominajmy o modlitwie za naszych zmarłych. Ich odejście nie przekreśliło naszej więzi z nimi. Oni nas tylko wyprzedzili w drodze do niebieskiej Ojczyzny. Oni żyją nowym życiem w domu Ojca, gdzie mieszkań jest wiele.

Sakrament bierzmowania w życiu człowieka wierzącego cz.4

Przygotowanie do bierzmowania

 Zadania kandydatów

W okresie przygotowania do sakramentu bierzmowania kandydaci powinni przykładnie uczestniczyć w życiu religijnym wspólnoty parafialnej, które wyraża się przede wszystkim udziałem w niedzielnej i świątecznej Eucharystii, regularnym przystępowaniem do sakramentu pokuty i pojednania, a także udziałem w nabożeństwach wynikających z rytmu wyznaczonego przez rok liturgiczny (nabożeństwa różańcowe w październiku, msze św. roratnie w Adwencie, Droga Krzyżowa i Gorzkie Żale w Wielkim Poście, a także nabożeństwa majowe i czerwcowe, nabożeństwa Słowa Bożego, misje i rekolekcje parafialne). O ile uczestnictwo w niedzielnych i świątecznych mszach św. jest zwykłą powinnością i przywilejem każdego chrześcijanina, to częstotliwość udziału w innych praktykach religijnych jest ustalana w parafii zamieszkania kandydata. Czymś oczywistym pozostaje codzienna modlitwa i lektura Pisma Świętego.

Kandydaci do bierzmowania winni mieć świadomość, że sprawdzianem ich dojrzałości w wierze jest udział w życiu sakramentalnym lokalnej wspólnoty Kościoła, przez co stają się jednocześnie prawdziwymi świadkami Jezusa. Nie chodzi o to, by zmuszać kogokolwiek do uczestnictwa w praktykach religijnych, jednak wydaje się to sprawą tak naturalną, że znaczne zaniedbania w tej dziedzinie uniemożliwiają podjęcie przez Kościół pozytywnej decyzji o udzieleniu kandydatowi sakramentu bierzmowania albo w znacznym stopniu ją utrudniają.

Wskazania szczegółowe

Świadkiem bierzmowania powinna być osoba, która już przyjęła ten sakrament, ponieważ bierze ona pewną odpowiedzialność za bierzmowanego. Zobowiązuje się  pomagać mu w dotrzymywaniu obietnic wynikających z tego sakramentu. Taka osoba winna więc najpierw sama realizować Jezusowy „przepis na życie”, dawać dobre świadectwo życia wiarą. Wtedy może stanąć przy młodym człowieku jako świadek bierzmowania, ponieważ też kiedyś w tym sakramencie świadomie i dobrowolnie wybrała Chrystusa. Jeśli to możliwe, dobrze, gdy świadkiem bierzmowania jest chrzestny, bo jasno widać wtedy pewną ciągłość drogi wiary (od chrztu do następnych sakramentów; od dziecka do dojrzałego chrześcijanina).

Kandydat do bierzmowania może zachować imię chrzcielne (jeśli to imię świętego patrona), może też wybrać imię świętego, który będzie dla niego wzorem dojrzałego życia chrześcijańskiego. Kryterium wyboru imienia nie powinno być związane z atrakcyjnością imienia, ale pięknem życia tego, którego wybiera się za patrona. Przystępujący do sakramentu bierzmowania przyjmując wybrane imię, powinni zapoznać się z życiorysem danego patrona, uświadamiając sobie przymioty, które chcieliby naśladować w swoim życiu.