Św. Ojciec Pio o modlitwie… (ciąg dalszy z poprzedniej niedzieli)


Wytrwałość
„Nie mogę cię zwolnić z medytacji tyko dlatego, że uważasz, że ona nie przynosi ci żadnego pożytku. Święty dar modlitwy wyznacza ci miejsce po prawicy Zbawiciela i w miarę, jak wyzwolisz się z siebie, tzn. z miłości do swego ciała i do swojej woli, to zarazem umocnisz się w pokorze. Pan wówczas zstąpi do twej duszy i zamieszka w twoim sercu” – pisał O. Pio w liście do jednej z duchowych córek. W wielu listach przypomina też, aby zawsze pamiętać, kim jesteśmy my i kim jest Bóg. Przedstawia obraz króla, który przechadza się czasem wśród swoich dworzan. Czy zaszczytem byłoby móc z królem porozmawiać? Czy może nie znaleźlibyśmy czasu na spotkanie, na które on zaprasza? A Bóg to dużo więcej, niż każdy z ziemskich królów, którego możemy sobie wyobrazić. „Modlitwa jest siłą, która porusza świat. Ona rozlewa uśmiech i Boże błogosławieństwo na każdą niemoc i słabość” – pisał, dodając od razu: „Boga nie ma w modlitewnikach, lecz jest w modlitwie. Im więcej się modlimy, tym bardziej wzrasta wiara i znajdujemy Boga. Bez modlitwy nie można być chrześcijaninem. Modlitwa jest kluczem, który otwiera serce Boże”.


Jak nie ustawać w modlitwie?
I co robić, gdy Bóg zdaje się nie wysłuchiwać naszych próśb? „Nie próbuj sama stawiać czoła burzy, lecz całą swoją ufność powierz słodkiemu Serca Jezusa” – pisał. Za wzór tego, który nie dał sobie wydrzeć wiary, mimo traumatycznych doświadczeń, stawiał Hioba. „Kieruj głos zawsze ku Niebu, nawet w tych momentach, kiedy duszę ogarnia zniechęcenie. Postępuj jak cierpliwy Hiob, a jedyną twoją troską niech będzie kochanie Boga i ciągłe wzrastanie w łasce oraz miłości”. Wiarę uważał za fundament wytrwałości w modlitwie. Jeśli mówimy, że wierzymy, to czy słowa Jezusa „proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam” możemy uznać za nic nie znaczące? Bóg jest wierny swoim obietnicom. „Tak, radośni wiarą i spokojni na duszy, módlmy się zawsze, albowiem gorąca i szczera modlitwa przenika niebo i ma za sobą Bożą obietnicę” – pisał w liście z 1915 r.


Pozostań ze mną, Jezu
Wątpiącym, smutnym, złamanym na duchu, czującym się porzuconymi przez Boga i niewysłuchanymi radził: „W górę serca, miejsce nasze jest tuż przy tronie Boga. Bitwy nie toczy się w tym przypadku siłą ciała, lecz cnotami duszy. Zwycięstwa nie zdobywa się uzbrojonym w żelazo, lecz w modlitwę. tylko wiara pozwala wytrwać do końca próby. Podczas ataku nieprzyjaciela i podczas próby, którą jest samo życie, prośmy Pana, by nie tylko nie dopuszczał do nas wroga, ale by przyjął nas do swego królestwa”.