Pojawiają się dziś pytania - po co dziecku spowiedź?

Czy to potrzebne? Jak najbardziej. Po pierwsze dlatego, że każdemu człowiekowi potrzebne jest miłosierdzie i przebaczenie. Jasne, że dziecko zazwyczaj nie przychodzi do konfesjonału z brzemieniem nie wiedzieć jak ciężkich obiektywnie zbrodni. W niczym nie zmienia to faktu, że obciążenie sumienia odczuwa i przeżywa jak każdy człowiek, a może jeszcze dotkliwiej ze względu na swoją dziecięcą wrażliwość.

Nie należy lekceważyć owego „odbarczającego” wymiaru spowiedzi, który – zwłaszcza dla dziecka – może być ważnym doświadczeniem pewnej wyraźniej cezury między popełnionym złem a nową szansą.

Po drugie (i chyba najważniejsze) dlatego, że sakrament pokuty i pojednania nie jest jedynie sakramentem „wyczyszczenia konta” z popełnionych grzechów. W tej samej mierze, w jakiej jest sakramentem przebaczenia, jest też sakramentem umocnienia łaską, która w sposób nadprzyrodzony uzdalnia człowieka do nawrócenia. Do nawrócenia rozumianego nie tylko jako odwrócenie się od zła i przeciwdziałanie mu, ale również (a może przede wszystkim) jako wzrastanie w dobrem. Nie ma powodu, by odmawiać dzieciom tej nadprzyrodzonej pomocy w rozwoju ich człowieczeństwa.

Po trzecie sakrament pokuty i pojednania może (i powinien) być uprzywilejowanym miejscem formowania sumienia wierzącego człowieka. Każdego wierzącego człowieka, w tym dziecka. Niejedynym miejscem oczywiście. I nie pierwszym. Ale niewątpliwie uprzywilejowanym, przede wszystkim dzięki owemu nadprzyrodzonemu charakterowi czynności sakramentalnej, a także dzięki owej specyficznej relacji zaufania i dobrze rozumianej intymności wyznania czynionego w spowiedzi, jaką Kościół ze wszystkich sił i wszelkimi środkami stara się zagwarantować swoim dzieciom. Zbędne wręcz wydaje się tu powtarzanie, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na spowiedniku…