Wielki Post. Po co wyrzeczenia..?

Wielki Post może być początkowo postrzegany jako trudny czas, ponieważ zakłada rezygnację z pewnych przyjemności.

Jak zdumiewające jest odkrycie, że w Wielkim Poście chrześcijan opanowuje… strach. Już sama myśl o Środzie Popielcowej czy Wielkim Piątku, o konieczności ograniczenia się, wywołuje w nas dreszcze. Trzeba przyznać, że pokuta nas przeraża i sprawia, że od niej uciekamy.

Do tego stopnia, że wielu chrześcijan (a czasem nawet i księży) mówi, że, aby dobrze przeżyć Wielki Post, ważne jest zbliżenie się do Jezusa, przekazanie datku na jakieś chrześcijańskie dzieło i w ten sposób bycie miłosiernym. Te słowa całkiem nam odpowiadają. Nam, konsumentom żyjącym w społeczeństwie, w którym nie umiemy żyć w niedostatku.

Spójrzmy obiektywnie… Co konkretnego wykonujemy w czasie Wielkiego Postu? Dlaczego myślimy, że większe miłowanie Jezusa nie może wyrazić się w rezygnacji z czegoś i w poście właśnie? Czy odmówienie sobie czegoś dla bliźniego nie jest sposobem okazania mu, że go kochamy?

Trzeba przyznać, że to odmawianie sobie czegoś jest dla nas trudne i ukazuje nam nasze słabości. A jednak jest to sposób, jaki Jezus wybrał, by okazać nam swoją miłość. On wyrzekł się wszystkiego, aż do oddania swego życia, by nas zbawić.

Ten czas jest nam dany, aby nas nawrócić, aby zwrócić nasze spojrzenie w stronę Boga. To zaś wymaga od nas oderwania się od rzeczy materialnych, abyśmy mogli przywiązać się do spraw Bożych. Pokuta nam w tym pomaga.