Król na krzyżu, w cierniowej koronie. Jakież to królestwo za nim stoi?

Nie ma chyba bardziej paradoksalnego tytułu wobec powieszonego na szubienicy krzyża skazańca. Oto król! Ten, który ma władzę. Jak pogodzić te słowa z widokiem konającego w konwulsjach zmasakrowanego człowieka? Jakież to królestwo za nim stoi? Jaką potęgą dysponuje Władca? „Królestwo moje nie jest z tego świata” – usłyszał rzymski namiestnik, mający wydać skazujący wyrok. Dziwimy się, że nie zrozumiał? A cóż my pojmujemy z królestwa Jezusa? Tak łatwo chcielibyśmy wpisać Jego królestwo w nasze, „z tego świata” pochodzące koncepcje.

Jednak Chrystus nie pozwoli uczynić się politycznym mesjaszem, reprezentującym poglądy swoich wyborców. Nie da się zapisać do żadnej partii. Nie będzie królem jednego, choćby najpobożniejszego narodu. To jedynie my możemy stać się uczestnikami Jego królestwa. Możemy, jeśli zaakceptujemy jego prawa. „Królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju” – mówią o nim słowa dzisiejszej liturgii. Takie królestwo – „nie z tego świata” – zainaugurował w tym świecie Jezus Chrystus – Król Wszechświata. Z tronu krzyża. Król w cierniowej koronie.

Ostatnia niedziela roku liturgicznego to Uroczystość Chrystusa Króla. To najlepsza chyba okazja, aby zastanowić się i odpowiedzieć w sercu czy Ty możesz nazwać Go Królem swego życia, i co o tym świadczy? Czy Twoja codzienność to potwierdza?