Spowiedź po latach. Jak się przygotować? Jak ją przeżyć?

 Czas, miejsce, spowiednik, wyznanie grzechów…

Znajdź dobry moment na tę pierwszą spowiedź po latach. Najlepiej, żeby nie było to podczas niedzielnej mszy, kiedy z powodu długiej kolejki ty i twój spowiednik będziecie pod presją uciekającego czasu. Lepiej wybrać się w tygodniu, może nawet umówić na taką spowiedź poza regularnym parafialnym grafikiem. Być może będzie ci łatwiej, jeśli zapytasz kogoś o „dobrego spowiednika”, zamiast „ryzykować” tzw. „księdza z przypadku”. Nie jest jednak najważniejsze (choć dla przełamania oporów może być istotne), kogo spotkasz w konfesjonale, ani z jaką dozą empatii ten ktoś cię potraktuje. Najważniejsze, że spotykasz tam Chrystusa, który pragnie ci wybaczyć i przywrócić ci utracone życie Boże.

Kiedy podejdziesz do konfesjonału, zacznij od pozdrowienia: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Ksiądz odpowie: „Na wieki wieków. Amen”. Teraz znak krzyża: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Spowiednik odpowie: „Amen”.

Na początku powiedz kilka słów o sobie. Dzięki temu spowiednik będzie wiedział z kim ma do czynienia i jak odnieść się w razie czego do takich czy innych grzechów. Możesz powiedzieć jak masz na imię (to o tyle istotne, że czasem zza kratek trudno się domyślić nawet czy spowiada się mężczyzna czy kobieta); ile masz lat; czy jesteś osobą samotną, czy żyjesz w małżeństwie, rodzinie; ewentualnie czym się z grubsza zajmujesz.  Powiedz kiedy ostatnio byłeś u spowiedzi – ile miesięcy/lat temu. Jeśli trudno ci to dokładnie określić, to też śmiało to powiedz. Jeśli pamiętasz, czy wypełniłeś pokutę zadaną przy tamtej ostatniej spowiedzi, to też o tym wspomnij.

Teraz wyznanie grzechów. Ważne, żebyś szczerze powiedział wszystko, co ci wyszło przy okazji rachunku sumienia. Jeśli w twoim odczuciu któreś sytuacje wymagają nakreślenia „tła”, okoliczności, to zrób to. Ale zasadniczo nie musisz wdawać się w nie wiadomo jakie szczegóły.

„Nie ma sensu wyznawać, że się ukradło sznurek, jeśli zapomina się dodać, że na drugim jego końcu uwiązany był koń”, jak pisał Bruce Marshall. Ale niekoniecznie trzeba opisywać ze szczegółami cały proceder skradania się na pastwisko, odwiązywania sznura i uprowadzenia źrebaka. Rozumiesz?

W razie czego spowiednik dopyta cię o istotne szczegóły, jeśli uzna, że jest to potrzebne do integralności twojego wyznania grzechów. Nic nie pomijaj, nie zatajaj. To ważne, by ważna była twoja spowiedź.

Kiedy wypowiesz już wszystkie swoje grzechy (najprawdopodobniej nie będzie to wcale trwało aż tak długo, jak ci się wydaje), powiedz w taki lub podobny sposób: „Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie żałuję, obiecuję poprawę, proszę o pokutę i rozgrzeszenie”.

Dalsza część za tydzień…